Ambitne cele, to podstawa samorealizacji. Dlatego warto określić konkretnie, czego się oczekuje od życia i co uczyni nas szczęśliwymi, spełnionymi.
Nie powinniśmy się bać, że to jest porywanie się z motyką na słońce.
Trzeba próbować tak zwiększać swe zaangażowanie (siły, możliwości), by zamierzenia były realne do wykonania.
Wyznaczanie celów nie jest trudną sprawą.
Każdy chciałby być piękny, młody lub/i bogaty.
Tylko, czy nie wpadniemy we własne sidła próżności?
Okazuje się, bowiem, że sam cel, bez wskazania drogi jego osiągnięcia i przede wszystkim zasadności, może być nieosiągalny już na starcie.
Ale kto zabroni nam marzyć?
Zresztą, czy od razu trzeba przepłacać, kupując wymarzoną rzecz?
Są tańsze odpowiedniki, nie zawsze gorsze, np. wody zapachowe.
By mieszkać "na swoim" nie muszę nabywać całego domu, skoro mógłbym kupić kawalerkę.
Z innej strony, kto może przewidzieć, czy dług o wysokości 80.000 zł spłacę, a o wysokości 100.000 zł już nie?
To tylko spekulacje, bo nawet jeśli dziś nie mamy szans na cokolwiek, po jakimś czasie, w trakcie dążenia do celu, los może okazać się nam bardziej przychylny (nieoczekiwany spadek, wygrana itp.).
Wychodząc optymistycznie na przeciw marzeniom, nie tylko odnajdujemy sens istnienia.
Z każdym krokiem, zbliżającym nas do celu, odczuwamy przecież satysfakcję.
Dlatego, mimo braku określonych środków (głównie finansowych) do spełniania marzeń, postanowiłem podjąć bitwę o lepsze życie.
Pragnąłem nie tylko rozwiązać swój największy problem, czyli finansowy, ale również odczuć "normalne" życie poprzez dokonywanie zakupów rzeczy bardziej luksusowych.
Ufałem oczywiście swojemu optymizmowi, że będzie mi sprzyjało szczęście.
Miałem przecież coś bardziej wartościowszego od pieniędzy - wsparcie w rodzinie, u przyjaciół i ... własny rozum.
Nie powinniśmy się bać, że to jest porywanie się z motyką na słońce.
Trzeba próbować tak zwiększać swe zaangażowanie (siły, możliwości), by zamierzenia były realne do wykonania.
Wyznaczanie celów nie jest trudną sprawą.
Każdy chciałby być piękny, młody lub/i bogaty.
Tylko, czy nie wpadniemy we własne sidła próżności?
Okazuje się, bowiem, że sam cel, bez wskazania drogi jego osiągnięcia i przede wszystkim zasadności, może być nieosiągalny już na starcie.
Ale kto zabroni nam marzyć?
Zresztą, czy od razu trzeba przepłacać, kupując wymarzoną rzecz?
Są tańsze odpowiedniki, nie zawsze gorsze, np. wody zapachowe.
By mieszkać "na swoim" nie muszę nabywać całego domu, skoro mógłbym kupić kawalerkę.
Z innej strony, kto może przewidzieć, czy dług o wysokości 80.000 zł spłacę, a o wysokości 100.000 zł już nie?
To tylko spekulacje, bo nawet jeśli dziś nie mamy szans na cokolwiek, po jakimś czasie, w trakcie dążenia do celu, los może okazać się nam bardziej przychylny (nieoczekiwany spadek, wygrana itp.).
Wychodząc optymistycznie na przeciw marzeniom, nie tylko odnajdujemy sens istnienia.
Z każdym krokiem, zbliżającym nas do celu, odczuwamy przecież satysfakcję.
Dlatego, mimo braku określonych środków (głównie finansowych) do spełniania marzeń, postanowiłem podjąć bitwę o lepsze życie.
Pragnąłem nie tylko rozwiązać swój największy problem, czyli finansowy, ale również odczuć "normalne" życie poprzez dokonywanie zakupów rzeczy bardziej luksusowych.
Ufałem oczywiście swojemu optymizmowi, że będzie mi sprzyjało szczęście.
Miałem przecież coś bardziej wartościowszego od pieniędzy - wsparcie w rodzinie, u przyjaciół i ... własny rozum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz