Gdy opadł bitewny kurz, gdy nabrałem sił, wypoczęty po wakacjach, zasiadłem, by zweryfikować zadłużenie na swojej "czarnej liście".
Z 15 spraw, które miałem do załatwienia, pozostało mi 9.
Dodatkowo, jedną z nich i tak spłacałem bez postępowania egzekucyjnego (uzgodnione wpłaty na podstawie podpisanej ugody).
Radość była mieszana, gdy okazało się, że kwota całej zaległości znacznie wzrosła.
Jak to możliwe?
Wszczęcia egzekucji przy ostatnich już sprawach, odsetki ciągle rosnące oraz rozszerzenie jednej egzekucji o koszty zastępstwa procesowego, powiększyły zaległości o 15.000 zł.
Tym samym, z kwoty pierwotnej 120.000 zł, zrobiło się około 135.000 zł, pomimo spłacania zaległości już od 5 lat.
Chciałem widzieć pozytywne strony tej sytuacji, zatem pocieszałem się zmniejszoną (zdecydowanie) ilością wierzycieli.
Kurcząca się lista spraw wyglądała przecież miło dla oczu.
W sumie też lepiej mieć docelowo jednego wierzyciela ze 135.000 zł długu i jedną opłatą komorniczą, niż kilkunastu, z tylu samymi opłatami.
Pomyślałem zresztą, że mając jednego, łatwiej mi będzie w przyszłości przejść na spłatę poza komornikiem (ugodą).
Do tego akurat, prowadziła jeszcze daleka droga.
Trzeba było dalej zakasać rękawy i dążyć do podniesienia poziomu swojego życia, bez oglądania się na innych.
To moje życie i nikt przecież za mnie go nie przeżyje.
Musiałem sam konsekwentnie próbować powstać z kolan, a że trwało to już dość długo... no cóż, nie od razu Rzym zbudowano.
Z 15 spraw, które miałem do załatwienia, pozostało mi 9.
Dodatkowo, jedną z nich i tak spłacałem bez postępowania egzekucyjnego (uzgodnione wpłaty na podstawie podpisanej ugody).
Radość była mieszana, gdy okazało się, że kwota całej zaległości znacznie wzrosła.
Jak to możliwe?
Wszczęcia egzekucji przy ostatnich już sprawach, odsetki ciągle rosnące oraz rozszerzenie jednej egzekucji o koszty zastępstwa procesowego, powiększyły zaległości o 15.000 zł.
Tym samym, z kwoty pierwotnej 120.000 zł, zrobiło się około 135.000 zł, pomimo spłacania zaległości już od 5 lat.
Chciałem widzieć pozytywne strony tej sytuacji, zatem pocieszałem się zmniejszoną (zdecydowanie) ilością wierzycieli.
Kurcząca się lista spraw wyglądała przecież miło dla oczu.
W sumie też lepiej mieć docelowo jednego wierzyciela ze 135.000 zł długu i jedną opłatą komorniczą, niż kilkunastu, z tylu samymi opłatami.
Pomyślałem zresztą, że mając jednego, łatwiej mi będzie w przyszłości przejść na spłatę poza komornikiem (ugodą).
Do tego akurat, prowadziła jeszcze daleka droga.
Trzeba było dalej zakasać rękawy i dążyć do podniesienia poziomu swojego życia, bez oglądania się na innych.
To moje życie i nikt przecież za mnie go nie przeżyje.
Musiałem sam konsekwentnie próbować powstać z kolan, a że trwało to już dość długo... no cóż, nie od razu Rzym zbudowano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz