niedziela, 16 października 2016

34. SZALONE NOCE


Sobotnia noc. Idziemy w miasto.
Światła aut rwą czarną przestrzeń nad nami.
Wataha macho-wilków na tropie nowych zdobyczy.
Czasy liceum i studenckie życie sprzyjały zawsze dobrej zabawie w weekendy.
Uliczne wyprawy pełne śmiechu, promili i beztroski lub wielogodzinne spotkania w klubach, dyskotekach.
Przy pomocy kilku godzin przetańczonych z dziewczyną na parkiecie, dążyło się do jednego celu - ukrytych spotkań we dwoje w jej pokoju, w akademiku.
Przemycanie mnie przez recepcję, jak w "Kogel-mogel", też miało swój urok.
To wszystko składało się na chwile, które zapamiętuje się na całe życie.
Najbardziej utkwił w mej pamięci, szalony czas poznawania nowych ludzi i wyjazdów do innych, większych miast, przy okazji zmiany kalendarza na nowy.
Sylwestrowe zabawy w gronie nowo poznanych ludzi, kończyły się porannym pasmem żartów i wspomnień minionej nocy.
Przypominanie sobie na drugi dzień, kto i jak się zachowywał, i co mówił, od razu wprowadzało wesoły nastrój.
Potem następował noworoczny spacer po zaspanym Szczecinie, Poznaniu czy Gdańsku.
Podobnie było w letni czas.
Wakacyjne, nocne eskapady z przyjaciółmi, by spędzić czas na dyskotece, a później na plaży, czasem aż do poranka.
Zajmowanie koszy plażowych, łączenie ich ze sobą tak, by nikt nie widział co w środku się dzieje.
Na koniec, odprowadzanie dziewczyn do domu, czy na kwaterę.
Ostatnie chwile na szaleństwo młodości to ważny czas w życiu każdego człowieka.
Refleksje po zerwanych związkach, i nauka życia, pozwoliły zrozumieć mi ten zakręcony świat.
Bezkarne skakanie z kwiatka na kwiatek kończy się z chwilą odnalezienia prawdziwej miłości lub, co gorsze, nie planowaną ciążą partnerki.
Ani jedno, ani drugie nie było mi dane, ale życie samo nauczyło mnie pokory.
To, co minęło, nie powróci, ale nie raz wywołuje uśmiech na mojej twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz