czwartek, 1 września 2016

8. WIĘCEJ GRZECHÓW NIE PAMIĘTAM


Jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Aby móc skutecznie wyjść z długów, musiałem uporządkować dokumenty. Tylko w ten sposób byłem w stanie dowiedzieć się, ile tak naprawdę jestem winny bankom i innym instytucjom.
Odnalazłem umowy kredytowe do każdego zobowiązania i ułożyłem je w kolejności od najwyższej kwoty, do najniższej.
Spisałem wszystko na dużej kartce formatu A4: nazwę wierzyciela, całość zadłużenia, oprocentowanie.
Aby urealnić kwoty długu o odsetki i koszty postępowania komorniczego, skontaktowałem się telefonicznie z moim komornikiem. 
Nie taki diabeł straszny - miły głos asystentki udzielił mi wszelkich informacji.
Ostateczna wysokość zadłużenia wyniosła ponad 100.000 zł.
Nie sądziłem,  że aż tak lawinowo urosną dodatkowe opłaty, odsetki.
Im dłużej wpatrywałem się w poszczególne punkty listy, dochodziło do mnie, że istnieje jednak niemal 100-procentowa szansa na to, by te zaległości spłacić.
Nie potrwa to rok, ani 5 lat, ale cierpliwością i determinacją jestem w stanie dać sobie radę.
Część zaległych kredytów egzekwowanych było już przez komornika (spłacane z zajętego wynagrodzenia), zatem skupiłem się na sposobie spłaty pozostałych długów.
Niektóre z nich można było jeszcze próbować uchronić przed komornikiem.
Niesiony sukcesem podpisanej niedawno ugody, zacząłem pisać do wszystkich wierzycieli z prośbą,  o zawarcie ugody i rozłożeniu zaległości na raty.
Każdy z podjętych kroków na drodze do wolności kredytowej, dawał mi poczucie oczyszczenia. 
Przestałem wstydzić się sporządzonego przeze mnie długiego wykazu przewinień.
Stał się on dla mnie, jak 10 przykazań, drogowskazem i celem w życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz