piątek, 30 grudnia 2016

62. PRZETRWAĆ DO ŚWITU


Hucznie obchodzony Sylwester nie każdemu się podoba.
O ile widok setek rozbłysków na niebie wprawia w stan zachwytu, o tyle przyziemny kontakt z petardą przyprawia o zawał serca lub inny rozstrój nerwowy.
Powrót do domu z pracy, lub wyjście na miasto, przypomina przedzieranie się przez jakiś front wojenny. 
Tu huk, tam trzask, a my nie wiemy gdzie się skryć.
Świst przelatująch petard wywołuje panikę nie tylko wśród starszych osób i zwierząt, ale nawet rosłych opryszków. I tak już na 2 dni przed Sylwestrem.
Granica między tragedią, a dobrą zabawą staje się niezwykle cienka. 
Dla młodych ludzi nie stanowi, i nigdy nie stanowiło, to problemu.
Pamiętam wszystkie sylwestrowe noce z liceum oraz gdy studiowałem.
Upojenie alkoholowe sprawiało, że obawy znikały, z każdą wypitą "setką".
Nocny wypad na miasto z szampanem w ręku, w towarzystwie kumpli, uśnieżał czujność. 
W każdym większym mieście, w którym miałem okazję świętować, młodzież zawsze spotykała się po północy w centrum, by świętować nadejście Nowego Roku.
Wspólne odpalanie fajerwerków, składanie życzeń obcym ludziom, wspólne tańce na dyskotece lub prywatce, a potem spacer po mieście prawie do świtu.
Z każdym rokiem, coraz trudniej przychodzi mi wytrwanie do rana.
Z racji spędzania Sylwestra przed telewizorem, szybciej kładę się spać - nawet, gdy jestem w gościach. Szalone wypady na dwór już mnie nie bawią, zatem 2:00 w nocy to już czas na mnie.
Trudno jednak "na trzeźwo" zasnąć, gdy zza okna słychać festiwal okazjonalnie puszczanych jeszcze fajerwerków. Nawet psy mają z tego powodu gehennę.
Każdy wiek człowieka rządzi się swoimi prawami, dlatego pokornie leżę wtedy w łóżku i czekam, by móc kilka godzin spędzić w objęciach Morfeusza - jakkolwiek dwuznacznie by to nie zabrzmiało ;-)
Dla wszystkich "nocnych marków", którzy lubią siedzieć przed telewizorem, komputerem, chciałbym odradzić ten sposób spędzania czasu. W myśl noworocznej przepowiedni: "to, co każdy robi w Nowy Rok, będzie robił przez cały rok".
Może zatem warto, lepiej pobyć w gronie przyjaciół i rodziny, by mieć pewność, że przynajmniej najbliższych 365 dni nie będziemy osamotnieni....czego życzę wszystkim na nadchodzący, Nowy (2017) Rok.
Pogody ducha i dużo zdrowia !!!
DO SIEGO ROKU !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz