wtorek, 27 grudnia 2016

61. OSTATKI 2016 ROKU


Nastrój świąt nie opuszcza mnie.
Pozostałości z wigilijnego stołu cieszą moje zmysły, pomimo powrotu do pracy.
Najbardziej kuszą słodkości, których nigdy nie brakuje w prezentach pod choinką.
Zarówno one, jak i pozostałe ze świąt wędliny, stanowią dla mnie dwudniowe menu.
Chociaż skończyły się wolne dni, nie w głowie mi zatem odchudzanie, bo woń potraw ciągle mi towarzyszy.
Deszczowa, jesienna pogoda dodatkowo sprzyja sięganiu po czekoladowe rozweselacze.
W końcu to ostatnie dni roku, można sobie pofolgować, by mieć jakieś radykalne, noworoczne postanowienia odnośnie jedzenia i wagi ciała.
Praca nie pozwala zbyt mocno się rozleniwić. Codzienne obowiązki domowe również pilnują dyscypliny. Nie stresuje mnie dlatego widok dna puszki na smakołyki.
Ostatnie dni starego roku to nie tylko wspominanie minionych świąt, ale również przygotowanie się na nadejście Nowego Roku.
Kalendarz otrzymany od Świętego Mikołaja zapełnia się planami na następne tygodnie.
Staram się realnie określić działania i cele, nie traktując życia jako zło konieczne, a dobro, jakie mi dano do wykorzystania.
Ostatnie dni sprzyjają refleksjom, tj. czego nie dokonałem, co przyniosło mi wiele radości itp.
To jest też czas na weryfikację marzeń, aby reszta życia (w tym jej część, w 2017 r.) upływała z zaistnieniem miłych akcentów, na które każdy powinien sobie pozwolić.
Nie wszystko się może spełnić, nie zawsze uda się rozwiązać jakieś sprawy, ale wiara w pozytywne rozpoczęcie roku i dalszy przebieg dni, musi podporządkować sobie nasze plany.
Kolejne ostatki zweryfikują podjęte kroki, a przez cały rok mamy prawo żyć nadzieją i marzeniami,  opartymi na ukierunkowanych działaniach.
Dążenia do celów nadają bowiem sens naszemu istnieniu.
Gdy mamy dla kogo lub czegoś żyć, nigdy się nie zagubimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz