sobota, 13 sierpnia 2016

4. ŻYCIE NA DNIE


Stało się.
Pierwsze zajęcie komornicze wynagrodzenia, a zaraz po nim, kolejne.
Już wszyscy wierzyciele domagali się spłat kredytów i pożyczek. Zmuszony i nagabywany telefonicznie,  wpłacałem cząstkowe kwoty.
Nagle musiałem przeżyć za 1.200 zł, jako kwotę wolną od zajęcia wynagrodzenia.
Zaczęło brakować pieniędzy na wszystko: na jedzenie, na pozostałe opłaty, na środki czystości.
Rozpacz i rezygnacja wyzierały spod moich oczu, a ja nie opierałem się temu uczuciu.
Dodatkowo fatalne warunki mieszkaniowe (zalewany pokój przez dziurę w dachu, na którego naprawę nie miałem oczywiście pieniędzy) doprowadziły mnie do depresji i ostatecznie, braku sensu życia.
Pozostawało mi leżeć pod kołdrą całe popołudnie i wieczór, czekając na sen...., który nie zawsze przychodził.
W pracy było nie lepiej. Coraz głośniej mówiłem o wypaleniu zawodowym i zmianie pracy, choć nawet nie miałem planu dokąd miałbym pójść.
Zobojętnienie na mój dalszy los sięgnęło dna i tylko jakiś kolejny wstrząs mógł mi pomóc. Tylko, że nie nadchodził.
Czarę goryczy przelało zdarzenie, pewnego piątkowego popołudnia, po pracy.
Był to dzień wypłaty i pieniądze miały być już na moim koncie w banku.
Jakie było moje zdziwienie i niedowierzanie, gdy okazało się, że moje konto zostało zablokowane przez komornika.
Nie pomogły moje tłumaczenia, że wypłata jest już po potrąceniu dla komornika.
Odesłano mnie do kancelarii komorniczej, celem wyjaśnienia.
Tam się okazało, że wszystko prawda, co twierdzę, ale niektóre banki po osiągnięciu pewnego obrotu na koncie (wówczas 9.000 zł, czyli po 8 miesiącach wpływów z pensji) mogą zablokowywać konto.
Poradzono mi zmienić odbiór wynagrodzenia, z formy przelewu do banku, na wypłatę gotówkową w kasie zakładu pracy.
Co do zablokowanego konta mogłem jedynie pisać prośbę do wierzyciela, wyjaśniając wszystko, i liczyć na szybką dyspozycję odblokowania konta za pośrednictwem komornika.
Jednak w tym dniu pozostałem bez grosza przy duszy. Żyłem przecież "na styk", a cały weekend był jeszcze przede mną, więc żadnej sprawy nie mogłem już załatwić, aż do poniedziałku.
Gdyby nie pomoc finansowa znajomej osoby, mogłem skończyć marnie.
Czułem, że życie sprzeciwiło się przeciwko mnie i podrzuca coraz większe kłody pod nogi.
Byłem bliski całkowitego załamania, a myśli samobójcze, choć nie wchodziły w rachubę, stawały się "jakąś" alternatywą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz